czwartek, 8 grudnia 2011

Rozterki ogrodnika czyli czy Wam też się nie chce?

Nadeszła nieciekawa pora dla miłośników ogrodu. Pora deszczów i chłodu. Wszystko szare, zimne i mokre.
Kto zdążył z przekopaniem ziemi, przesadzeniem roślin i zabezpieczeniem na zimę - ten spokojnie może się relaksować. Jednak jeśli nie zrobiliśmy wszystkiego, co należałoby zrobić, cóż można poradzić?
Chyba niewiele. Trzeba sobie "odpuścić", poczekać na lepszą pogodę i... nie martwić się zbytnio.
Przygnębiająca pogoda, przygotowania do Świąt, porządki, prezenty, zakupy, "nawał pracy w pracy", wszelkie rozliczenia i podsumowania na koniec roku.
 A mnie się nie chce.Też tak macie?  
I zrobiłam coś dziwnego - oderwałam się od tego wszystkiego i spędziłam w ogrodzie kilka chwil (tak mi się zdawało - a było to kilka godzin).
Było zimno, wiało, wiatr w porywach niósł ze sobą lodowaty deszcz. Siekł po twarzy bez litości. Mimo tego poczułam spokój i odprężenie. To fantastyczne, jak działa na człowieka ziemia. Mam chyba duszę prawdziwego ogrodnika.
No więc cóż można poradzić wszystkim tym, którym tak jak mnie też się nie chce?
Chyba tylko jedno: PRZECZEKAĆ!!!!!!
Róbmy więc swoje, to co musimy i co trzeba zrobić - bo tak po prostu trzeba.
Korzyści będą dwie: wykonane zadania i dobrze wykorzystany czas. A czas dobrze wykorzystany szybciej płynie - szybciej więc będzie wiosna. A to już bardzo dobra wiadomość - zwłaszcza dla ogrodników, bo przecież to blog o ogrodnictwie.
Mamy więc czas na inne sprawy, ale prawdziwy ogrodnik nigdy nie zapomina o swojej ziemi, więc znajdzie też czas na lekturę o roślinach, na czytanie blogów , bo warto. Nigdy nie wiadomo jakie informacje z przyswojonej wiedzy ogrodniczej mogą nam się przydać w praktyce.
Zbliża się Nowy Rok. Miłośnikom ogrodów życzę przede wszystkim radości z wciąż zmieniającego się ogrodu, a że preferuję bezstresowe ogrodnictwo - to życzę wszystkim pełnego relaksu i odpoczynku w ogrodzie, oraz udanych plonów z tego co posiejecie i co posadzicie.

wtorek, 25 października 2011

Tygiel w ogródku (2)


Tygiel w ogródku (2 )
Upodobanie do ogrodów towarzyszy człowiekowi od zawsze.
Z nastaniem jesieni, zwłaszcza na jej początku jest pięknie: bajeczne kolory liści, traw, nastrój uspokojenia w naturze, pajęczyny babiego lata w ciepłym słońcu.
 Wszystko to zachwyca i skłania do wyciszenia, refleksji.
Kiedy nastrój błogiego wyciszenia mija i zmienia się pogoda, musimy  pomyśleć o przyszłości naszego „raju” i zaplanować , co należy przesadzić, co wykopać przed nastaniem mrozów, jakie nowe rośliny „zaprosić” na stałe, a także jak zabezpieczyć przed mrozem i ew. nieproszonymi intruzami już rosnące.
W ogrodzie wszystko jest ważne i wszystko ma znaczenie.  Najważniejsza jest aura, jaką roztaczają rośliny. Dlaczego?
 Bo tylko w takim ogrodzie czuje się szczególnie silnie więź z tym konkretnym miejscem.
Można „wtykać” do ziemi wszystko, co na wpadnie w ręce: zakupioną  na targowisku roślinkę (bo ładnie wyglądała), otrzymaną od sąsiada sadzonkę (bo się nadmiernie rozrosła i szkoda wyrzucić).
Wielu z nas tak właśnie uprawia ogród i nawet nie zastanawia się, czy rośliny tolerują się wzajemnie, czy mają odpowiednią glebę, czy ładnie się ze sobą komponują. Ba, nawet nie mają pojęcia jak się nazywają sadzone przez nich rośliny i jak należy je uprawiać. 
Niektórzy „ogrodnicy” wciąż coś przesadzają – nie patrząc na termin sadzenia dla danej rośliny – tylko dlatego, że jeszcze nie ruszyła z miejsca, a przecież już powinna np. zakwitnąć. Inni wciąż biegają z kosiarką i koszą bez opamiętania – bo ogród ma być po „angielsku”, inni zaś prawie codziennie z upodobaniem podlewają absolutnie wszystko co rośnie w ogrodzie.
Jednak, czy takie ogrody można nazwać pięknymi? Czy nie więcej ma się z tak „planowanej” uprawy szkody, niż pożytku?
Każdy ma prawo urządzać swój własny ogród, jak tylko ma ochotę.
 O gustach się nie dyskutuje. Ale słowo „urządzanie” ma w sobie element planowania - a nie bylejakowości.
Ważny jest zamysł, koncepcja. I nie musi się ona nikomu podobać – oprócz oczywiście samego pomysłodawcy.
Wiele ogrodów stworzono za niewielkie pieniądze, za to pomysłowo, konsekwentnie dążąc do uzyskania zamierzonego efektu.
 W ostatnim 10-leciu zapanowała moda na tematyczne ogrody. Nie jest to zły pomysł, ale „nietematyczne” też są piękne. Ważne, że poświęcamy im sporo czasu i uwagi, nie zapominając o wszystkich stworzeniach, które nam ten ogród pomagają utrzymać: owadach, płazach i ptakach. Nie przesadzajmy więc z tępieniem szkodników – mają oni przecież naturalnych wrogów.
W ogrodzie przez cały rok tyle się dzieje, że czasem nie nadążamy za zmianami. Nie warto więc przejmować się, że np. trawnik, czy żywopłot nie przycięliśmy na odpowiednią wysokość. Może zamiast tego posadźmy w najmniej użytkowanej części ogrodu kilka krzewów, czy choć jedno drzewo – niekoniecznie owocowe, ale takie, które dałyby schronienie i pokarm ptakom, oraz małym zwierzętom.
Wszak mamy jesień. Wkrótce nadejdzie zima i siedząc w ciepłym mieszkaniu z filiżanką aromatycznej herbatki miło będzie pomyśleć, że zrobiliśmy coś pożytecznego i wiosną to pożyteczne zwróci się nam z nawiązką.


















sobota, 27 sierpnia 2011

wszystko o ogrodach: Tygiel w ogródku (1)

wszystko o ogrodach: Tygiel w ogródku (1)

Tygiel w ogródku (1)

Upodobanie do ogrodów towarzyszy człowiekowi od zawsze. Jest to chyba pierwotna tęsknota do bliskości z naturą nawet, gdy sobie tego na codzień nie uświadamiamy. Należę do "zakręconej" grupy ludzi, którzy neiustannie mogą przebywać na tzw. "dworze", czyli na powietrzu.i nieustannie towarzyszy mi tęsknota za doświadczaniem dotyku na skórze muskającego wiatru i promieni słonecznych. Ogarnia człowieka silne poczucie swobody i wolności. Wiele razy  obserwowałam ludzi, którzy wypierali się tzw. natury. Nie mogli ścierpieć kwiatków, świeżego powietrza, porannej rosy, brzęczenia owadów, żadnego ogniska, a jeśli grill, to tylko na balkonie i... szybko zamykali okna. Wiele też razy widziałam w różnych sytuacjach, jak właśnie Ci "twardziele ogrodowi" przechodzili metamorfozę: nagle zaczęli dostrzegać barwy kwiatów; dziwili się, że oprócz nich w ogrodzie znajdują się piękne motyle, żuki, żaby i że.. poczuli zapach powietrza (znali te z mieszkania); usłyszeli też śpiew ptaków. Wszystkie te "okoliczności" podziałaly kojąco na tych ludzi.
Kiedy człowiek uświadamia sobie, że jest częścią natury ( nie tylko jako jej konsument) w roli jej obserwatora, ogrania go pasja tworzenia własnego miejsca na ziemi. - własnego ogrodu.
Wizja takiego ogrodu, poddanego zmienności natury, wypełnionego krzewami i kwiatami, które w kolenych porach roku i miesiącach są najpiękniejsze, a jednocześnie uporządkowanego przez człowieka i poddanego jego "władzy"  jest bardzo satysfakcjonująca.
Przechadzając się cały rok po ścieżkach naszego ogrodu i przyglądając się naszym rosnącym drzewom, krzewom i kwiatom jesteśmy świadkami wciąż zmieniającej się i wciąż trwającej natury. Raz jesteśmy obserwatorem (jak widz w teatrze), a raz współtwórcą tego widowiska (jako zdolny- choć nie zawsze - reżyser).
Świadomość tego widowiska da nam źródło przyjemności i zachęci do nowych pomysłów i nowych spacerów po ogrodzie.

niedziela, 22 maja 2011

wszystko o ogrodach: Doświadczony ogrodnik

wszystko o ogrodach: Doświadczony ogrodnik

Doświadczony ogrodnik

Doświadczony - ni mniej ni więcej to to samo, co posiadający wiedzę w danej dziedzinie. Tylko, że wiedza teoretyczna często mija się z doświadczeniem praktycznym.
Może więc doświadczony ogrodnik to taki, kto jest wciąż doświadczany przez powiedzmy….. naturę?!
Co nam daje teoria, kiedy wiosna w rozkwicie i w jednej chwili spada śnieg, ściska mróz? Żal patrzeć na spustoszenie po takich opadach. Po raz kolejny trzeba pochylić czoła przed nieprzewidywalną naturą.
 Myślę sobie: wpadnę do ogrodu, raz-dwa posieję, posadzę co trzeba i .. relaks w ogródku !
Ależ, ależ powoli - a kto usunie pięknie rozkwitłe mlecze, rozsiane w każdym zakątku? Nie tak łatwo je usunąć, a poza tym świadomość, że jedna piękna roślinka mlecza może wydać do 1000 sztuk nasion i rozsiać się po okolicy (dmuchawce, latawce wiatr..) - niezbyt mobilizuje człowieka do pracy.
Najszybszym sposobem na ich pozbycie się jest oberwanie wszystkich główek. Biegam więc po ogrodzie - uf!
Koniec - było żółto od mleczy - jest normalnie, czyli zielono. Na usunięcie części podziemnych przyjdzie czas.
Nie do końca ta metoda się sprawdza, ale chyba na całym świecie ogrodnicy i rolnicy nie znaleźli skutecznego rozwiązania. Mlecz jest nie do pokonania, więc dajmy mu rosnąć - przynajmniej częściowo.
Mamy piękny maj (już po opadach śniegu, mrozie i gradzie) i oczywiście wszystko posiane. Wschodzą nam nasze roślinki: rzodkiewki, sałaty, buraczki itd., kwitną kwiaty i krzewy i ......znowu pokłon naturze.
 Zamiast leżeć na leżaczku i łapać pierwszą prawdziwą opaleniznę, poczytać na świeżym powietrzu, ba! upichcić coś na grillu, to co robimy? Biegniemy w grządki!
Chwasty są bowiem szybsze, niż nasze nasionka, wychuchane, zaprawione na różne ewentualności, odmierzone, wyselekcjonowane, uklepane, zgrabione, podlane i nie wiem co jeszcze.
A więc plewimy moi drodzy! Plewimy! Wprawdzie nie każdy lubi to zajęcie, bo to i pozycja niezbyt wygodna (niektórzy plewią na klęczkach) i trochę boli kręgosłup – ale co tam. Dla naszych upragnionych roślinek damy radę.
Minął kolejny tydzień. Jest pięknie. Cieplutko, prawdziwy maj! I jeśli ktoś nie ma innych planów – to wiadomo :weekend w ogrodzie. Wystawiłam więc wcześniej leżaczek, parasol, przygotowałam zimne napoje. Ale co to? Mojego leżaczka prawie nie widać. No tak potrzebna kosiarka. Nie jestem zwolenniczką idealnego trawnika, jest zbyt „angielski” – to tak, jakby leżeć na leżaku w garniturze. Ale zwolenników bardzo częstego, przesadnego koszenia trawnika jest wielu i wciąż widzę ludzi koszących trawniki..
Kosić trzeba, a jak często – to już każdy wie najlepiej.
Wracam do mojego leżaczka. Przeczytałam cały rozdział – nawiasem pisząc o zapobieganiu wszelkich chorób w sadzie i nagle.. dostrzegam pięknie łuszczącą się farbę na altanie. Zima zrobiła swoje. Że też wcześniej tego nie zauważyłam!
Żegnaj leżaczku! Następny tydzień przyniesie dalszą piękną pogodę. Zaplanuję więc malowanie altany, a jak się „sprężę” to może i ”machnę” ławeczkę – jak mi oczywiście farby zostanie. Szybko wyschnie i będzie ślicznie.
W końcu mamy piękny maj. A co z moim relaksem? No jak to, przecież cały ogród to jeden wielki relaks! A leżaczek? No cóż, już niedługo czerwiec, więc może w czerwcu?

środa, 16 marca 2011

Wiosenna gleba w rozkwicie - zasiewy

Wielu z nas nie może się doczekać na pierwsze prace w ogródku. Wraz ze zniknięciem śniegu z grządek, mimo nocnych przymrozków , coraz cieplejsze powietrze osusza nam glebę.
Jeśli jesienią grządki były przekopane i przygotowane do zimy, to pozostaje nam zruszyć lekko glebę, zgrabić i wyrównać grządki. Jak wyrównać grządki?
Metoda jest prosta: paliki i sznurek. Za ich pomocą wytyczymy ładne grządki i konkretne ścieżki, czyli takie, jakie są potrzebne do łatwego poruszania się – nie za szerokie, żeby nie „zabierać” niepotrzebnie ziemi uprawnej, ale jednocześnie umożliwiające swobodne poruszanie się między rzędami.
Posługując się końcem trzonka grabi można wytyczyć rowki-rządki pod zasiew nasion, lub zrobić wgłębienia pod sadzenia.
Pozostaje najprzyjemniejsza część pracy - sianie, lub sadzenie nasion. Jak siejemy?
Czynność siania, czy sadzenia jest bardzo prosta: do miseczki wsypujemy odrobinę zaprawy nasiennej (chroni nasze nasionka w glebie przed zniszczeniem), a następnie z torebki wysypujemy potrzebne nasiona i mieszamy z zaprawą. Pamietajmy o rękawicach ochronnych). Przygotowane nasiona rozmieszczamy równomiernie w wytyczonych rowkach. Wyższe brzegi rowków delikatnie zsypujemy do rowka i delikatnie uklepujemy palcami. Im głębiej wykonamy rowek, tym trudniej i dłużej nasionko będzie się ”przebijać” na powierzchnię gleby.
Zanim jednak przystąpimy do siewu nasion, warto zastanowić się, co wziąć pod uwagę, żeby zasiane grządki nie były dziełem „chaosu”.
Dużym ułatwieniem jest przygotowanie wcześniej dobrze przemyślanego planu. W tym celu piszemy na kartce:
- wszystkie nazwy warzyw, jakie chcemy posiać
- zapisujemy jakie warzywa dobrze „czują się” w swoim towarzystwie, a jakich nie siać, czy
  nie sadzić obok siebie
- bierzemy pod uwagę, co w poprzednim sezonie rosło na grządkach , unikając tych
  samych schematów
- w zależności od nasłonecznienia naszych grządek sprawdzamy wysokość
  planowanych warzyw, a więc zasada: niższe z przodu – wyższe z tyłu.
Na następnej kartce rysujemy grządki, piszemy na nich nazwy nasion według naszego planu i…gotowe! W trakcie siania, czy sadzenia nic nam się nie pomyli . Nie trzeba też będzie martwić się, kiedy zapomnieliśmy co „tam posiałem”? Wszystko pozostaje na planie.
No a po czasie, kiedy już będziemy rozkoszować się owocami naszej pracy, można będzie porównać, które odmiany warzyw smakują najbardziej i mając już pozyskane swoje własne nasiona - z lubością przechować je na następny sezon.
Odrębnym zagadnieniem jest utworzenie tak zwanego wysokiego zagonu.
Tworzy się go podobnie jak zwykłe grządki z tą tylko różnicą, że usypuje się więcej ziemi i tworzy się podwyższony zagon. Wymaga to więcej wysiłku, jednak efekty też są nieco lepsze.
Zagon taki jest „cieplejszy” – ziemia szybciej się nagrzewa i nie oddaje tak szybko ciepła, jak w przypadku zwykłych, płaskich grządek. Ziemi jest więcej, więc nie zasklepia się szybko.
Warunkiem powodzenia w uprawie „wysokich grządek” jest bezwzględny zakaz chodzenia po nich. Zagony muszą być na tyle wąskie, żeby z każdego długiego boku zagonu można było dosięgnąć do jego środka – bez potrzeby deptania ziemi.
Jeśli ktoś nie posiadał takiego zagonu – warto wypróbować taki sposób uprawy - zwłaszcza sprawdza się w uprawie ogórków (warto je nawet przykryć osłonami).
Warto zasiać jeszcze jeden zagon – rabatę kwiatową. Dostępność odmian kwiatów jednorocznych jest ogromna. Nasiona wielu z nich można zebrać samemu. Mają swój niepowtarzalny urok i są łatwe w uprawie. Nie trzeba się wysilać na jakieś ekstra rabaty. Sianie geometrycznych figur, dobieranie kolorami tworzącymi wachlarz, układanie kompozycji np. słońca, czy gwiazd może i jest jakimś pomysłem na rabatę. Można skomponować kwiaty jednoroczne w formie kolorowych plam i wówczas nawet gorsze wschody jednych odmian zrównoważą lepsze innych. Stworzy się jedna, piękna rabata, która będzie nas cieszyć przez cały sezon – jedne kwiaty przekwitną, inne dopiero będą w rozkwicie.
A jakie kwiaty warto posiać? Te najprostsze: aksamitki, nagietki, lobelie, portulakę, smagliczkę, szarłat, klarkię, kosmos, dimorfotekę, ostróżkę, godecję, ubiorek, chaber, groszek. I wiele innych.
Przy ścieżkach warto wysiać przepiękne nasturcje, które w rozkwicie dają niesamowity efekt.
Wiele z tych kwiatów (np. aksamitka, nasturcja) ma właściwości odstraszające szkodniki, co przy trudzie wysiania nasion naszych ukochanych warzyw ma znaczenie.
No i ……cały sezon będziemy podziwiać nasze dzieło.
Inny urok mają kwiaty cebulowe, czy wieloletnie – ale to już temat na osobne rozważania.